A
zastanawialiście się kiedyś nad wielką wyprawą życia daleko
gdzieś rowerem? I nie chodzi mi tu o wyjazd do lasu, czy nad jezioro
oddalone o 20 kilometrów od miejsca naszego zamieszkania. Takie
wakacje na rowerze.
Oczywiście
najpierw rower do pociągu. W plecaku namiot, karimata, maszynka
gazowa turystyczna i kilka niezbędnych przedmiotów. Dlaczego
pociąg, a nie samochód? Aby nie być zależnym od miejsca, gdzie
się ten samochód zostawiło. Może początkowy etap byłby droższy.
Zakładając, że nie jedziemy sami wiec koszty paliwa rozłożyły
by się na uczestników wyprawy. Natomiast po dojeździe do miejsca
docelowego można ruszyć gdzie tylko dusza zapragnie. Pomyślmy o
jakiś pięknych terenach np. cała linia brzegowa Morza Bałtyckiego
należąca do terytorium Polski, albo Bieszczady,
albo zielone Bory Tucholskie,
albo Mazury. Miejsc jest do wyboru tyle, że życia by nam nie
starczyło. Więc dla ułatwienia może rozłożyć mapę i rzucić
lotką?
Ile
korzyści płynie z takiego przedsięwzięcia. Koszty transportu
zredukowane do minimum, jazda rowerem dla zdrowia dobra, poznawanie
naszego kraju z zupełnie innej perspektywy i oczywiście odwiedzanie
miejsc, o których nie ma mowy w przewodnikach. A latem czy wczesną
jesienią korzystać można z darów lasu jakimi są jagody, jeżyna
leśna, poziomki czy grzyby. Ah już teraz czuję zapach tych
wieczorów przy ognisku i poranków z rosą na trawie.
W
każdym bądź razie chciałem wam uzmysłowić i chyba zainspirować
do zwiedzania naszego kraju. Pamiętajmy, że mimo niewielkiego
nakładu finansowego i nie wyjeżdżania za granicę możemy
podróżować.
Źródło:
poznajpolske.onet.pl